Zamknięte lokale z jedzeniem, ograniczony ruch w miejscach publicznych, brak połączeń lotniczych oraz kolejne informacje o rosnącej licznie zakażeń. Sytuacja bezprecedensowa, z którą mierzy się cały świat ma swoje konsekwencje także w szeroko rozumianej bankowości. Kolejne banki reagują na zastaną sytuację zarówno gestem niezbędnej pomocy finansowej, jak i rozwiązaniami skierowanymi do swoich klientów. Obsługa w placówkach przeniosła się całkowicie do świata wirtualnego, a płatność w sklepie spożywczym kartą płatniczą wydaje się się być rozwiązaniem bezpieczniejszym od gotówki. Jesteśmy proszeni o rezygnację z tradycyjnych form płatności na rzecz tych bezgotówkowych. Technicznie jesteśmy na to przygotowani, jednak nowa rzeczywistość wymusza na nas, a w konsekwencji na rynku płatności bezgotówkowych nowe zachowania, które mogą mieć swój oddźwięk na długo po opanowaniu epidemii.
Dzisiaj większość płatności z użyciem plastiku przeniosła się do Internetu. To za jego pośrednictwem wiele osób poszukiwało ofert sprzedaży maseczek, żeli antybakteryjnych lub po raz pierwszy dokonało płatnej subskrypcji w servisie VOD. Nie bez przyczyny Komisja Europejska zawarła porozumienie z największymi dostawcami usług streamingowych, w wyniku którego zmniejszono odgórnie jakość oglądanych nagrań. Przecież spędzamy czas wolny w domu, pracujemy w domu i chcemy załatwiać wszystkie sprawy online. W trosce o nasze życie i zdrowie ograniczyliśmy kontakty do najbliższej rodziny, a zakupy spożywcze wielu z nas robi np. raz w tygodniu lub zrezygnowało z nich zupełnie, ponieważ zgromadziliśmy odpowiednie zapasy. Naśladując decyzje bardziej dotkniętych epidemią krajów, kolejne wprowadzały liczne ograniczenia. Niezależnie od kraju, pierwszą reakcją na nowe warunki była panika objawiająca się w masowym kupowaniu produktów niezbędnych do przeżycia. Zapewne do wielu dotarły informacje o imponujących obrotach jakie sieci sprzedażowe osiągnęły po pierwszym tygodniu szaleństwa zakupowego.
W tym miejscu pojawia się pierwsze pytanie dotyczące płatności bezgotówkowych. Czy infrastruktura płatnicza jest przygotowana na wzmożony ruch? Pomimo tak wielu transakcji dokonanych szczególnie w pierwszych dniach od zdiagnozowania pacjenta zero, a następnie wprowadzenia stanu epidemii w kraju, nie pojawiła się informacja o problemach w funkcjonowaniu terminali płatniczych. Oczywiście nie jest to wiadomość, którą agenci rozliczeniowi będą dzielić się chętnie. Wszystkie doniesienia opisujące tamtą sytuację były skupione na dostępności lub najczęściej braku wybranych produktów spożywczych. W związku z tym techniczne uwarunkowania mogę pominąć, ponieważ koronawirus nie ma większego przełożenia na rynek płatności bezgotówkowych w kwestii dostępu do infrastruktury i przyjmujemy, że techniczna strona nie zawodzi.
Wraz w napływem kolejnych informacji o podjętych działaniach w sferze publicznej zmierzających do zachowania najwyższych standardów higieny, rynek płatności bezgotówkowych nie pozostał bez odpowiedzi. Kupujemy więcej, jednak liczba transakcji systematycznie spada. Natomiast wzrastająca wartość naszego koszyka przy płatności kartą prowadzi do sytuacji, w której niezbędne jest częstsze autoryzowanie transakcji za pomocą kodu PIN. Bez wątpienia terminal płatniczy, a w szczególności jego klawiatura, to siedlisko bakterii, potencjalnie koronawirusa. Pojawił się pomysł podniesienia tzw. floor limit czyli kwoty transakcji, od której autoryzacja jest wymagana z dotychczasowego poziomu 50 zł do 100 zł. Zmiana wymaga aktualizacji oprogramowania w terminalach płatniczych, która w zależności od dostawcy, może zostać przeprowadzona zdalnie lub stacjonarnie przez udzielenie wsparcia technicznego w punkcie sprzedaży. Za wszystkim stoi lista metod weryfikacji zapisana w urządzeniu (ang. CVM). Jest to złożony proces, ponieważ domyślną kwotę limitu definiuje przede wszystkim bank wydający kartę płatniczą. Natomiast bez aktualizacji nowego progu kwotowego w terminalu płatniczym, w przypadku transakcji offline nadal obowiązuje poprzedni limit. Polska nie jest jedynym krajem, który przyśpieszył wdrożenie nowego poziomu autoryzacji transakcji. Podobne działania wdrożyły inne kraje, jak Anglia, Irlandia czy Kanada.
Wiele firm, których sprzedaż opierała się się na modelu stacjonarnym, podejmuje próby w handlu internetowym. Wszystko w celu zachowania progu wypłacalności i przetrwania trudnego okresu dla funkcjonowania biznesu. Efekt koronawirusa sprawi, że wiele działalności nie powróci lub właściciele na długo po zażegnaniu kryzysu epidemiologicznego będą odczuwać jego negatywne skutki finansowe, a działania rządowe nie będą dla nich wystarczającym ratunkiem. Oczywiście jest to bardzo indywidualna kwestia zależna w dużej mierze od branży, w której prowadzi się sprzedaż. Skutki najdotkliwiej odczuje branża turystyczna, a w zasadzie odczuwa je już od kilku tygodni. Ruch turystyczny bowiem nie istnieje. Małe podmioty działające w tej gałęzi biznesu nie powrócą, dając miejsce na rozwój innym.
Nie zapominajmy o pozostałych podmiotach, które biorą udział w płatnościach bezgotówkowych. Odwołanie imprez masowych pociągnęło za sobą konieczność zwrócenia opłat za bilety i brak wpływu za sprzedaż kolejnych. Zmniejszają się także wpływy dla agentów rozliczeniowych, którzy udostępniają usługę akceptacji płatności bezgotówkowych dla swoich merchantów. O ile terminale stacjonarne lub mobilne czyli wszystkie urządzenia fizyczne do przyjmowania płatności nie przyjmują tak wielu transakcji jak przed epidemią, o tyle płatności na odległość nie zostaną szczególnie dotknięte panującą sytuacją w kraju i na świecie. Niemniej jednak agenci rozliczeniowy, zarówno ci więksi gracze, jak i mniejsi także zobaczą straty w swoich raportach. Pewnym lekarstwem na zaistniałą sytuację może być wspomniany ruch w kierunku płatności e-commerce, bądź MOTO, jeżeli prowadzony biznes w całości lub częściowo można prowadzić zdalnie pomimo niesprzyjających warunków. W pewnym sensie płatności bezgotówkowe stały się jednym ze sposobów na zminimalizowanie ryzyka zarażenia koronawirusem, w szczególności dla osób które nie mogą pozostać w samoizolacji. Na przekór zaistniałym okolicznościom, nieliczne branże jak chociażby spożywcza, notują duże wzrosty sprzedaży.
Koronawirus wpłynął na jeszcze jedną istotną zmianę na rynku płatności kartowych. Mam tutaj na myśli e-paragon czyli temat, który był dyskutowany na przestrzeni ostatnich miesięcy. Jednak jego wprowadzenie przyśpieszyła panująca epidemia koronawirusa. Specustawa w zakresie powstrzymania rozprzestrzeniania się rozwoju wirusa, wprowadziła zmiany w obowiązującym prawie. Dokument ten zaktualizował przepisy w Ustawie o podatku od towarów i usług w części dotyczącej wystawiania dowodów zakupu. Główną przyczyną zmian jest maksymalne ograniczenie kontaktu fizycznego między stronami zakupu. Zgodnie z treścią nowych zmian sprzedawca powinien udostępnić możliwość wydawania e-paragonu, jeżeli kupujący o to poprosi. Sposób dostarczenia paragonu w formie elektronicznej nie został dookreślony i może on zostać ustalony w punkcie sprzedaży. Najbliższe tygodnie przyniosą więcej informacji na temat funkcjonowania e-paragonu, a także kolejnych zmian, które wymusza zmieniająca się dynamicznie sytuacja gospodarcza.
Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł, nie zapomnij podzielić się z innymi udostępniając link w mediach społecznościowych.
Zabierz głos w dyskusji